czwartek, 31 stycznia 2008

100 osobistości obiegu

Obieg właśnie opublikował listę 100 najważniejszych osobistości polskiego świata sztuki. Czy ktoś z Twoich znajomych jest na tej liście?

wtorek, 8 stycznia 2008

Christoph Rodde w toruńskiej Wozowni

W ostatni piątek (4 stycznia) w Galerii Sztuki Wozownia w Toruniu odbył się finisaż wystawy Christopha Rodde. Krótki wykład na temat artysty i ekspozycji wygłosił kurator wystawy Tadeusz J. Żuchowski.

Sama ekspozycja stanowiła swoisty zbiór najróżniejszych obiektów i przedmiotów, niekiedy często ukrytych i widocznych jedynie dzięki cienią rzucanym przez nie na ścianę. To co dla nich charakterystyczne to tworzywo z jakiego obiekty zostały wykonane. Rodde wykorzystuje delikatne materiały, takie jak tkaniny (w tym przede wszystkim jedwab), wełnę, czy papier.



Jego pomysły formalne, jak zauważył Żuchowski mają swoje źródła w poszukiwaniach nowych form wyrazu w materiałach miękkich i są bliskie takim twórcom jak Rebeka Horn i Urszula Sax, u której zresztą artysta studiował w Dreźnie. Estetyczny aspekt tych poszukiwań, których początek wyznacza wystawa Eriki Bileter z 1979 roku[T.J. Żuchowski, Christoph Rodde.Poza punktem zbiegu, Toruń 2007/2008, s.4]pozwala umieścić tą sztukę w opozycji do propozycji Josepha Beuysa, który wykorzystywał w swoich pracach diametralnie odmienne środków formalnych jak tłuszcz czy filc.



Przestrzeń toruńskiej wystawy wyraźnie została podzielona na dwie części jedwabną przegrodą. Po jednej stronie można było odnaleźć obiekty jak np. zwisającą z sufitu kabinę, wzorowaną na bimie z barokowej synagogi z Łańcuta, czy też rodzaj klamry wykonanej z nici wełny, łączącej dwa słupy w sali. Natomiast po drugiej stronie znajdowały się m. in.: rozłożony na podłodze w formie krzyża obiekt nawiązujący do skrzyżowania w Lublinie o nazwie Rondo Dmowskiego, drzewo genealogiczne, gdzie artysta poszukuje swoich przodków wywodzących się z ziem dawnej Rzeczypospolitej, czy też druga klamra, która tym razem rozciągała się niemal przez całą wysokość drewnianych słupów. Uzupełnieniem był szereg drobnych obiektów rozproszonych po całej przestrzeni galerii.



Wszystkie znajdujące się na wystawie obiekt mają osobisty wymiar dla artysty, są jego prywatnym muzeum. Przestrzeń Wozowni została wręcz wykorzystana do zapisu przez Roddego swojej biografii, nadał jej ''charakter topograficznego zapisu, zawierającego osobiste pytania skierowane ku przeszłości'' [T.J.Żuchowski..., s.5]. Przeszłość stanowi inspirację dla niemieckiego twórcy, ale odpowiedzią na stawiane przez niego pytania jest on sam, a główny problem z jakim się mierzy to człowiek uwikłany w skomplikowane relacje międzyludzkie, często determinowane przez historię.




czwartek, 13 grudnia 2007

poniedziałek, 12 listopada 2007

Mała Galeria w ZU

Jeszcze przez kilka dni w warszawskim CSW można oglądać wystawę ''CZAS ZAPAMIĘTANY. Mała Galeria 1977-2006''. Podzielona na dwie części ekspozycja ukazuje prawie trzydziestoletni dorobek i jest swoistym podsumowaniem tego co przez ten czas działo się w Małej Galerii, warszawskiej galerii związanej ze ZPAF oraz od lat 90. z CSW ZU. Pierwsza część stanowi bardziej zapis dokumentalnej działalności galerii z archiwalnymi wystawami m. in. jednego z inicjatorów powstania 'Małej' Zbigniewa Dłubaka. Druga część to duża ekspozycja prezentująca prace 30 twórców, którzy współpracowali i wystawiali w galerii przez cały okres jej istnienia. W większości przypadków są to prace nowe, powstałe stosunkowo niedawno, a część z nich miała być prezentowana w Małej Galerii.
Mamy więc do czynienia z jednej strony z dokumentacyjno-archiwalną częścią, ukazującą historię ważnej placówki w dziejach polskiej fotografii, związanej z takimi zjawiskami jak na przykład fotomedializm. Na marginesie, historię niezwykle barwną i interesującą chociażby ze względu na złożone relacje instytucjonalne galerii (odsyłam m. in. do tekstu Bożeny Stokłosy). Z drugiej strony prezentacja współczesna artystów, w drugiej części wystawy, to kontynuacja nakreślonego w części archiwalnej obrazu Małej Galerii, której źródła tkwią w sztuce lat 70., z jednym z jej najważniejszych rysów, jakim było eksperymentowanie z formą i sposobem prezentacji sztuki.

środa, 31 października 2007

Port of Rotterdam

W 2006 roku polski klub piłkarski Wisła Kraków, obdarzony przeze mnie sporym sentymentem
i co gorsza nie mniejszym zaufaniem, rozgrywał wyjazdowy mecz na ziemi holenderskiej. Pojedynek odbywał sie w mieście Rotterdam na stadionie słynnego Feyenordu. Spotkanie jak zwykle nie zachwyciło - Wisła przegrała 3:1, ale po mimo wszystko pozostało na długo w mej pamięci...

Dlaczego?

Otóż dlatego, że na boiskowych bandach zauważyłem bardzo ciekawy znak graficzny - logo reklamujące największy europejski port - Port Rotterdam.
Za każdym razem, kiedy piłkarze rozgrywali piłkę w okolicach tablicy reklamowej ze wspomnianym logo mój wzrok bezwiednie przestawał śledzić ruch piłki i skupiał się na tym ciekawym symbolu.
Fale morskie załamując się stworzyły zamknięty obszar - prosty i wyrazisty skrót myślowy.

Wisła po raz kolejny odpadła z rozgrywek Pucharu UEFA,
a logo Port of Rotterdam mnie po prostu dopadło.